środa, 1 lutego 2017

"Split" czyli wiele osobowości jednego filmu

Wczoraj dramat, dziś wycieczka do kina z bratem. Młody wybrał nam "Split" - psychologiczny thriller w reżyserii Shyamalana. Cóż... Osoba reżysera nie wiem, czy bardziej mnie odrzucała czy zachęcała - z jednej strony to autor "Szóstego zmysłu", który ogromnie mi się podobał... Z drugiej on zgwałcił "Ostatniego władcę wiatru", a to jest niedopuszczalne. Szłam więc na seans pełna złych przeczuć i nadziei równocześnie, targana kompletnie sprzecznymi emocjami.

Kevin (James McAvoy) nosi w swoim ciele 23 osobowości. Każda z nich jest zupełnie inna, ma inne poglądy i nawyki. Problem pojawia się, kiedy dwie z nich, dotąd tłumione zaczynają dominować i chcą dopuścić do głosu 24. osobowość - Bestię. Dennis (osobowość typowego pedanta z nerwicą natręctw, którego słabością są nagie, tańczące dziewczyny) porywa trzy nastolatki, by stały się Świętym Pokarmem dla Bestii. Przez cały film obserwujemy kilka osobowości Kevin - wspomnianego już Dennisa, Barry'ego (nieco ekscentrycznego geja, zafascynowanego modą, który do tej pory trzymał w ryzach wszystkich swoich "braci"), panią Patricię (. . . Ok, przyznaję się, ona mnie przerażała ze swoim dobrotliwym uśmiechem... Zwłaszcza, że wcale miła nie była) czy Hedwiga (dziewięcioletniego chłopca, który nie chce, by ktokolwiek więcej się z niego śmiał). Niektórzy narzekają, że jest ich za mało, ale ja zawsze uważam, że lepiej się skupić na kilku rzeczach i zrobić je porządnie niż po łebkach omówić ich milion. McAvoy radzi sobie świetnie - każda z osobowości zagrana jest zupełnie inaczej, po samej mimice aktora można poznać, z kim aktualnie mamy do czynienia. Gorzej wypadają porwane dziewczęta - najważniejsza jest Casey (Anya Taylor-Joy), która w sumie jest tam przez przypadek i to na niej skupia się film, pokazując kolejne retrospekcje z jej dzieciństwa. Sama aktorka... No cóż, drażniła mnie okrutnie. Ona wciąż ma tę samą minę, nieważne w jakiej sytuacji się znajduje! Jej postać jest najbardziej racjonalna ze wszystkich dziewczyn i momentami jej zachowania są całkiem sprytne (kiedy na przykład próbuje zaprzyjaźnić się z Hedwigiem, aby pomógł jej uciec), ale absolutny brak mimiki i gry aktorskiej nie pomaga jej polubić.
Koniec filmu jest dość przewidywalny, ale nie oszukujmy się - nie chodzi tu o zwroty akcji czy zaskoczenie tylko o psychologię postaci. Całość podsuwa nam pytania - czy kolejne osobowości to osobne istoty? Na ile są niezależne? Czy możliwe, że jest to wyższy stan ewolucji, lepsze wykorzystanie ludzkiego mózgu? Na ile powinno się tępić osobowości, a na ile pozwolić im "żyć" samodzielnie? I choć Bestia jest przedstawiona jako wcielone zło to po zakończeniu filmu pytania pozostają, reżyser nie odpowiada na nie wprost. Przecież nie każda osobowość Kevina była okrutna, on sam również nie był raczej złym człowiekiem - jedynie przeżył traumę, która wyzwoliła w nim to zaburzenie. Czy więc powinno się zabić ich wszystkich, czy może pozwolić żyć? Wszak nie da się wyeliminować tylko tych "złych" - zawsze jest możliwość, że "staną one w świetle".
Co muszę jeszcze podać na minus - żałuję, że film nie dał nam szerszej "genezy" tożsamości. Dowiadujemy się jak powstał Dennis, ale cała reszta pozostaje zagadką. Szkoda, bo to byłoby ciekawe, do czego Kevin potrzebował takich a nie innych konkretnych cech.
Muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona. Choć całość ma wady to jest to coś nowego i świeżego, tematyka jest raczej dość oryginalna (przynajmniej ja nie trafiłam chyba na podobną produkcję). W każdym razie - 7/10, naprawdę warto obejrzeć, nawet jeśli młode aktorki są kłodami drewna.

1 komentarz:

  1. Może aktorki wcale nie są kłodami drewna? Postacie w filmach Shaymalana często dostają nagłego zaniku talentu aktorskiego. Shaymalan bardzo lubi grę wypraną z wszelkich uczuć xD

    OdpowiedzUsuń