czwartek, 4 maja 2017

Top 10 najbardziej zmarnowanych potencjałów

Też tak czasem macie, że czytacie opis filmu i myślicie "hej, to będzie świetne, muszę to obejrzeć!", a gdy już zaczynacie seans macie ochotę wyłupać sobie oczy? Ja mam tak zastanawiająco często. Dziś postanowiłam więc zebrać moje własne Top 10 najgorzej zagospodarowanych pomysłów na świecie. Powodzenia!

10. Sponsoring
Pamiętam, że cieszyłam się na ten film - lubię trudne tematy, o ile tylko omówione są dobrze i dosadnie. Kiedy jednak już do niego usiadłam... Rozczarowałam się. Mdły, nudny, nie pokazywał zupełnie tego, czego się spodziewałam. Chciałam czegoś, co mnie zaszokuje, a równocześnie będzie inteligentnym podsumowaniem społeczeństwa w dzisiejszych czasach - zamiast tego trafiłam na pseudo inteligencką papkę. Zaszokowała mnie faktycznie tylko scena z butelką od szampana w roli głównej, do dziś mam ją w głowie... I pewnie gdyby cały film robił na mnie takie wrażenie, nigdy nie znalazłby się w tym zestawieniu.


9. Stoker
Cóż, kiedyś usłyszałam, że skoro ten film nie przypadł mi do gustu to najwyraźniej nie dorosłam jeszcze do poważnego kina. Być może, wszystko być może, nie zmienia to jednak faktu, że Stoker był dla mnie zwyczajnie nudny. Liczyłam na klimatyczny i tajemniczy thriller, a dostałam mało ciekawą papkę, przesyconą na wszystkie strony symbolizmem. O tak, czytałam masę opinii na temat tego jak "niesamowicie głęboki" i "błyskotliwy" był ten film! Tylko do mnie to kompletnie nie przemawia. Nie potrafił zainteresować, Mia Wasikowska jest zwyczajnie mdła i denerwująca, a cała fabuła jest dziwna i pokręcona. Szkoda, bo odkrywanie rodzinnych tajemnic zawsze jest ciekawym tematem - jeśli tylko dobrze rozwiniętym.

8. Śpiąca piękność
Przyznam wam się - czasem szukam w sieci dobrych filmów o podłożu erotycznym. Zawsze mam nadzieję, że znajdę coś pięknego, estetycznego, przykuwającego uwagę. Do tej pory... Chyba mi się nie udało, a na pewno nie potrafię sobie przypomnieć tytułu, który spełniłby moje oczekiwania w pełni. Śpiąca piękność opowiada o Lucy, która zatrudnia się w luksusowym domu publicznym. Nie jest ona jednak zwykłą prostytutką - jej zadaniem jest... Spać. W tym czasie mężczyźni, który zapłacą odpowiednią sumę, mogą spędzić z nią czas, patrzeć, dotykać, robić właściwie wszystko.
I znów - pomysł jest wręcz genialny. Ileż ludzkich fetyszy, zachcianek, problemów można by było pokazać! Jak dogłębnie można było zgłębić osobowość bohaterki - jak sobie radzi ze swoją pracą? Czy nie ma wyrzutów sumienia? Czy nie ciekawi jej, co się z nią dzieje, kiedy jest nieprzytomna? Film nie dostarcza żadnych odpowiedzi - pełno w nim chaotycznych scen, sama Lucy jest niekonsekwentna i właściwie nieciekawa. Jej praca jest zaledwie niewielkim ułamkiem filmu. To wszystko jest zdecydowanie dziwne i - niestety - jest to marnotrawstwo tak dobrego pomysłu.

7. Eragon
Po przeczytaniu pierwszego tomu sagi Christophera Paoliniego była zachwycona. Ciekawa historia, bohaterowie, czary, smoki - wow, to materiał na świetny film! Kiedy więc w 2006 film powstał byłam niesamowicie podekscytowana... Do czasu, aż go obejrzałam.
Spłaszczona fabuła, pokręcone wątki, połowa z nich powycinana, TRAGICZNY polski dubbing (tak wiem, to nie wina oryginału, ale to tylko dobiło tę produkcję w moich oczach), wszystko chaotyczne i zwyczajnie nieciekawe. Postaci, które w książce się lubiło, tutaj odrzucają i wywołują niechęć. Można mieć różne zdania o sadze "Dziedzictwo", ale zapewniam, że tak zła nie jest. Dlaczego reżyserzy, kiedy dostają w swoje ręce dobrą historię, na siłę starają się ją pozmieniać? To naprawdę rzadko kiedy wychodzi na dobre!

6. Oczy szeroko zamknięte
*pociera skronie na samo wspomnienie* Ech... O erotykach mowa. Thriller erotyczny, Nicole Kidman i Tom Cruise w rolach głównych, szukanie siebie w ciemnych zakamarkach spowitego nocą miasta - to nie mogło się nie udać! A jednak. Film nudny, rozwleczony do granic możliwości. Wątek masonerii moim zdaniem zupełnie nie wykorzystany, zakończenie właściwie bez pointy - jakby ktoś wyciął ostatnie minuty filmu. Nie wiem, czy ja się nie nadaję do filmów Kubricka, może nie doceniam tego, jak bardzo "artystyczne" są, ale... Właściwie mnie to nie obchodzi. Oczy szeroko zamknięte przyniosły mi tylko rozczarowanie i zniechęciły na długo do tego typu obrazów.

5. Internat
Czy świat ma już dosyć filmów o wampirach? Nie wydaje mi się, bo wciąż powstają kolejne produkcje, które prześcigają się w tym, jak bardzo nowatorskie podejście zaprezentują. I nie ma w tym w sumie nic złego, jeśli tylko całość trzyma się kupy. Internat... Cóż, miał ciekawy zamysł. Do szkoły dla dziewcząt przyjeżdża nowa uczennica, która od razu skupia na sobie uwagę. Wraz z jej pojawieniem się zaczynają dziać się dziwne rzeczy, jednak nikt, poza główną bohaterką, nie łączy nowo przybyłej z tymi wypadkami. Gdyby tylko film do końca trzymałby klimat i sens to naprawdę - nie przyczepiłabym się. Ale im bliżej końca tym szerzej otwierałam oczy w niemym zdumieniu. Sceny kulminacyjne wywołały u mnie atak śmiechu połączonego z odrazą - to naprawdę nie jest to, czego oczekiwałabym po tym filmie. W dodatku... Lily Cole (możecie podziwiać ją na plakacie) ma tak irytującą urodę, że nie byłam w stanie za długo na nią patrzeć. Zdecydowanie zmarnowany całkiem interesujący koncept.

4. Bez litości
Po raz kolejny - naprawdę świetny pomysł, wykorzystanie motywu zemsty. Młoda pisarka podczas wakacji zostaje zgwałcona w bardzo brutalny sposób. Kiedy dochodzi do siebie decyduje się zemścić na swoich oprawcach. I naprawdę przyklasnęłabym... Gdyby nie to, co ten film robi z pojęciem "gwałt". Ofiara po tragedii, która ją spotkała właściwie od razu wstaje i biegnie - bo przecież nie odczuwa żadnego bólu! Do tego sam moment krzywdzenia kobiety jest zbyt długi - po co pokazywać widzom wszystkie szczegóły, wszystkich mężczyzn po kolei?! Żeby ktoś się zaczął wzorować? Zemsta dziewczyny jest zepchnięta do ostatnich 20 minut filmu, który trwa tych minut 108! Jedna wielka pochwała brutalności i przemocy. Nie wierzę, że to coś doczekało się jeszcze dwóch sequeli... (Zresztą samo w sobie jest remakiem, być może kiedyś obejrzę zarówno pierwowzór, jak i kontynuacje).

3. Kobieta-kot
*wzdych* Czy ja naprawdę muszę uzasadniać, dlaczego ten film jest jednym, wielkim zmarnowanym potencjałem? Kobieta-kot to świetna postać, fascynująca, złożona. W tym filmie... Cóż, wszystko jest zniszczone. Wszystko jest do bólu sztampowe i przewidywalne. Bohaterowie zachowują się zwyczajnie głupio, wytłumaczenie mocy bohaterki jest... Idiotyczne! Do tego ten kostium... Q__Q Kto zaprojektował ten kostium?! Nie mam pojęcia, czy nikt więcej nie ma siły tworzyć filmowej opowieści o genezie Kobiety-Kota, czy po prostu ta produkcja morduje na wstępie każdego chętnego - nie obchodzi mnie to. Zamordowała mnie i moje serce.

2. Fantastyczna czwórka
Totalnie przeklęta historia. Nie byłam fanką wersji z 2005 roku, więc kiedy usłyszałam o remake'u stwierdziłam "hej, może nie będzie tak źle?".
No i faktycznie tak źle nie było.
Było gorzej. Dużo gorzej.
Rozwleczony początek, niezbyt udane aktorstwo, fail z Kosowem, adoptowana biała Sue w czarnej rodzinie Stormów, tragiczny Doktor Doom... Boże, dlaczego. Przecież to naprawdę jest dobra historia, kurde! Wystarczy ją odpowiednio zrobić! Pewnie przez następne kilka lat nikt się nie podejmie opowiedzenia jej po raz kolejny, a szkoda... Do trzech razy sztuka jak to mówią.


1. Ostatni władca wiatru
Ale chyba nie wyobrażam sobie gorszego marnotrawstwa niż numer jeden. Ostatni władca wiatru powstał na podstawie kreskówki Avatar: Legenda Aanga - uwierzcie, że to genialna animacja pełna uroku, humoru i mądrości. Nie oczekuję, że niespełna dwugodzinny film pomieści w sobie wszystkie dziesięć odcinków pierwszego sezonu, ale... Czy naprawdę trzeba było tak wszystko okroić? Zabrać CALUTEŃKĄ magię, jaka tkwi w tej historii? Wszyscy bohaterowie mają zupełnie wyprane charaktery, władanie żywiołami przedstawione jest beznadziejnie, do tego umniejszone są możliwości magów, masa błędów merytorycznych i logicznych... Nie oszukuję się, wiem, że obejrzę to jeszcze raz, aby napisać tu porządną, obsmarowującą recenzję. Shyamalan złamał mi serce tym filmem i, co więcej, chyba pragnie je zdeptać doszczętnie, ponieważ pojawiły się informacje o kontynuacji tej profanacji. Nie wiem, jak ja to przeżyję...

Na dziś to wszystko ode mnie! Od dziś myślę, że uda mi się utrzymać już dużo większą regularność w dodawaniu wpisów, ponieważ minął Pyrkon i mam trochę więcej czasu. Z naciskiem na "trochę", bo zbliżają się egzaminy... Mam nadzieję, że zestawienie się podobało - dajcie znać, co o nim myślicie, może sami macie filmy, które was rozczarowały? I dobrej nocy!

1 komentarz:

  1. To zestawienie boli, dlatego, że te filmy potrafią łamać serce, jeśli były bazowane na jakiejś innej, LEPIEJ opowiedzianej historii. Widziałam "Eragona", "Kobietę-Kota", "Internat" i "Ostatniego władcę wiatru". "Fantastycznej czwórki" nie tknę nawet najdłuższym kijem od miotły... "Internat" oglądałam na maratonie horrorów i dobre towarzystwo sprawiło, że oglądanie tego było w sumie frajdą. Bezsensowne rozwiązania i dziwaczne sceny były przez nas bezlitośnie wyśmiane i dzięki temu był przyjemny w odbiorze. "Eragon" to kompletna klapa, jedyne co tam się udało to Saphira. Cała reszta - dno. Co do "Kobiety-Kota" to mam ambiwalentne uczucia. Nie podoba mi się, że to oficjalna ekranizacja tej tajemniczej, skomplikowanej, fajnej postaci. Nie podoba mi się jej kostium. Nie podobają mi się również rozwiązania fabularne, jednak... Z jakiejś przyczyny lubię oglądać ten film. To dla mnie dobra rozrywka patrząc na Halle Berry zapamiętale wygłupiającej się w koci sposób!
    "Ostatni władca wiatru" zdecydowanie nadaje się na pierwsze miejsce Q_Q Wydałam na ten crap pieniądze do kina rojąc sobie w głowie, że będzie genialnie oglądać magię żywiołów w 3D. To co dostałam było największym rozczarowaniem, jakiego doznałam chyba w całym życiu. Shyamalan to kryminalista.

    OdpowiedzUsuń