poniedziałek, 15 maja 2017

"Honor Prizzich", czyli miłość gangstera

Dobre filmy gangsterskie i mafijne zawsze przykuwały moją uwagę - to trochę inny świat, dla mnie zupełnie nieznany a przez to dodatkowo fascynujący. Tak więc dziś zdecydowałam się na "Honor Prizzich" z Jackiem Nicholsonem (wiem, znowu, wybaczcie).
Charley (Nicholson) jest bezwzględnym gangsterem, który związany jest z włoską rodziną Prizzich. Na weselu poznaje piękną Irene (Kathleen Turner), w której bez pamięci się zakochuje i szybko postanawia ją poślubić. Problemy zaczynają się mnożyć, gdy ktoś okrada rodzinę, a ukochana Charleya odkrywa przed nim swój prawdziwy zawód...
Czym jest honor? To pytanie właściwie filozoficzne, a odpowiedzi na nie mogą być różne. Pojęcie honoru znane jest od wielu wieków i jego definicja zmienia się wraz z upływem czasu i zmianami kulturowymi. Dla rodziny Prazzich honor jest wartością najważniejszą, za którą warto oddać życie i każde pieniądze. Jednak stał się też dla nich narzędziem manipulacji. Główny bohater uwikłany w rodzinne interesy staje przed wyborem: miłość, czy też zupełnie źle rozumiany honor? Film Johna Hustona nie pokazuje jasno, czyje postępowanie jest właściwie - jego opowieść to zaledwie wątki kolejnych postaci, z których każda liczy na to, że zyska jak najwięcej. I choć jego styl ma coś w sobie - eleganckie suknie, mężczyźni ze spokojem rozmawiający o morderstwach, mafijne porachunki - to brakuje mu mocniejszej puenty i większej wyrazistości. Nie wiedziałam do końca jak mam traktować tę opowieść - czy jest to komedia? Tak, pewne sceny są przerysowane, jednak chyba nie celowo, powinny być brane na poważnie. Nie jest to też dramat, jego forma jest na to zbyt lekka. Jako film gangsterski też jest raczej słaby - za mało tu akcji, za mało typowej strzelaniny, a dużo więcej romansowania i knucia za plecami. Aktorsko prezentuje się całkiem nieźle, bo Nicholson i Turner tworzą dość zgraną parę, jednak znów - brakuje polotu, wyrazistości, są odrobinę zbyt nijacy i nie zapadają w pamięć. Wybiła się za to Anjelica Huston w roli zhańbionej wnuczki mafijnego ojca, starającej się wrócić do rodziny - jej postać jest ciekawa, nieoczywista i dwuznaczna, a dzięki temu przyciąga uwagę. Miłym tłem filmu jest również muzyka Alexa Northa, która dodawała mu lekkości, ale tym samym sprawiała, że ciężko było traktować go zupełnie poważnie. Czuję się trochę rozczarowana, bo spodziewałam się poważniejszego i bardziej zapadającego w pamięć filmu - tu mam wrażenie, że zapomnę szczegóły tej produkcji już w przyszłym tygodniu. A szkoda, bo potencjał był - moralne rozważania nad honorem, lojalnością i rolą pieniądza mogły nadać zupełnie inny wydźwięk temu filmowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz