niedziela, 23 kwietnia 2017

"Schmidt" czyli sposób na emeryturę

Wybaczcie mi ostatnie lenistwo i brak ostatnich Top 10... Zbliża się Pyrkon, na którym zamierzam być, do tego na uczelni robi się gorąco, a to wszystko skutkuje mniejszą ilością czasu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie... Dziś mam dla was moją opinię o filmie "Schimdt".
Warren Schmidt (Jack Nicholson) właśnie przeszedł na emeryturę. Jednak wcale mu się to nie podoba - mężczyzna zwyczajnie się nudzi, czuje się samotny i niezrozumiany. Jego córka mieszka daleko, żona od lat nie budzi w nim cieplejszych uczuć - cóż robić? Warren martwi się, że w życiu nic już go nie czeka i nic nie będzie miało już sensu. Jednak wszystko przewróci mu się do góry nogami - żona umiera, a córka zamierza wyjść z mąż za mężczyznę, którego Warren nie akceptuje. Mężczyzna wyruszy w podróż, podczas której z wieloma rzeczami przyjdzie mu się pogodzić...
Jack Nicholson jest naprawdę niesamowitym aktorem i, co tu dużo mówić, kradnie to show w całości. Właściwie oprócz niego wszystkie postaci są raczej poboczne, żeby nie powiedzieć epizodyczne, ale oglądanie perypetii Warrena absolutnie się nie nudzi. Jego wewnętrzne monologi są genialnie napisane, do tego Nicholson świetnie łączy w sobie nieporadność, niezdecydowanie i chęć nowych doznań, które cechują jego postać. Wszystko ma w sobie dużą dawkę uroku i życiowej mądrości - bohater musi nauczyć się wybaczać i akceptować, nawet (a może właśnie wtedy), kiedy coś zupełnie jest nie po jego myśli. Genialna była w tym filmie również Kathy Bates, grająca teściową córki Warrena - kobietę będącą całkowitym przeciwieństwem spokojnego, ułożonego i tradycyjnego emeryta. Bates i Nicholson we wspólnych scenach są przezabawni, niesamowicie ciepli i autentycznie - naprawdę nie ma żadnego problemu z uwierzeniem, że tacy ludzie naprawdę mogliby się spotkać i wejść w interakcje.
Scenariusz filmu jest absolutnym geniuszem - łączy w sobie idealnie humor, mądrość, zaskakuje nieraz niektórymi rozwiązaniami. Sceny komediowe bawią w sposób inteligentny i życiowy - ot, każdy może się w nich odnaleźć, może sam je nawet kiedyś przeżył. Brakowało mi może trochę mocniejszego i bardziej wyrazistego zakończenia, choć to obecne w filmie doskonale wplata się w jego konwencję i chwyta za serce. Polecam - do obejrzenia na poprawę humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz