środa, 12 kwietnia 2017

"Uprowadzona 3" czyli kiedy powinno się skończyć

Za mną ostatnia (mam nadzieję!) część serii "Uprowadzona". Było ciężko, uwierzcie...
Tym razem nic nie zwiastuje nadchodzącej katastrofy - Bryanowi naprawdę coraz lepiej układa się z córką (choć wciąż nie może chyba zrozumieć, że dziewczyna dorasta), jego relacje z byłą żoną też znacznie się poprawiły. A co do tej ostatniej, to kobieta nie jest szczęśliwa w swoim związku i pragnie się rozwieść. Bryan widzi w tym szansę dla siebie, a Lenore też nie wydaje się być niechętna tej wizji. Wszystko niestety legnie w gruzach, gdy mężczyzna znajdzie ukochaną w swoim domu... Martwą. Oczywiście podejrzenia padają na niego i zmuszony jest uciekać przed policją. Bryan jednak nie cofnie się przed niczym by odkryć prawdę...
Tym razem film postanowił nam zaserwować wątek zagadki... I Bóg mi świadkiem, że nie powinien tego robić. Jest to tak nietrafiony pomysł, wyssany kompletnie z palca, do tego niestety ja, jako widz, byłam kompletnie niezainteresowana jego rozwiązaniem - w momencie wielkiego zwrotu akcji stwierdziłam po prostu "aha" i przeszłam nad tym do porządku dziennego. Oprócz tej "nowości" akcja to dokładnie kopiuj-wklej z poprzednich części - ścigają go, ucieka, kogoś ratuje, strzela... I oczywiście wszystko uchodzi mu na sucho.
Powiem szczerze - strata czasu. O ile pierwsza część była... Może nie dobra, ale całkiem niezła ze względu na chociażby świeżość i nowość, tak kolejne dwa sequele nie wnoszą nic ciekawego, niewiele się ponadto różnią od swojego starszego brata. Uniwersum ani się nie rozwija, córka nam tylko rośnie (dodatkowo tutaj zachodzi w ciążę. I nie, to nie spoiler, bo to chyba pierwsza scena w filmie. Dalej nie wiem, jaki cel miał ten wątek), bohaterowie się nie zmieniają, nie dzieje się właściwie nic! Nie warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz