niedziela, 2 września 2018

"Underworld: Bunt Lykanów" czyli wampirzo-wilkołaczy Romeo i Julia?

Jakoś tak nie idzie mi ostatnio w oglądaniu filmów - mimo wakacji mam wrażenie, że mam jeszcze mniej czasu, niż do tej pory! Mimo to ciągle się staram i nie poddaję!
Zanim wojna między wampirami a lykanami na dobre się rozpoczęła, Viktor (Bill Nighy) sprowadził krwiożercze wilkołaki do roli swoich sług i strażników. Względami otoczył szczególnie jednego z nich - Luciana (Michael Sheen). Jednak nawet najbardziej lubiany niewolnik nie może marzyć, że jego pan pozwoli na związek ze swoją córką, Sonją (Rhona Mitra). Nieszczęśliwa miłość i okrucieństwo Viktora popchną Luciana do buntu, którego skutki przez następne tysiąclecia będą pobrzmiewać echem.
Przyznaję się bez bicia - to moja ulubiona część tej sagi. Nie jest szczególnie odkrywcza, bo każdy, kto widział pierwszą odsłonę wie, jaki finał miał romans Luciana i Sonji. A mimo to film ma coś w sobie - może to ten mroczny klimat średniowiecznych wampirów, które ściągają haracz od biedaków z miasta, może to kwestia kolejnej wersji historii Romea i Julii? Mam też wrażenie, że trochę mniej tu głupot, które się dostrzega w poprzednich (i następnych, ale do tego dojdziemy...) częściach. Michael Sheen nie błyszczy tu jakoś bardzo (co powitałam z żalem), za to Bill Nighy wciąż bryluje jako okrutny i mroczny Viktor. Reszta obsady... No cóż, jest. I tak można podsumować ich występ. Po prostu film nie skupia się tu na snuciu nowej opowieści, a przedstawieniu sytuacji, którą na dobrą sprawę już znamy. Nie ma tu nic więcej, niż w poprzednich Underworldach, ale to ciągle niezła rozrywka z przyjemnym klimatem, znanymi nam postaciami i tragicznym końcem. Ja ciągle ją lubię, szczególnie po odświeżeniu sobie części numer cztery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz