piątek, 16 czerwca 2017

"Psychoza III" czyli im dalej tym gorzej

Ech... Co tu wiele mówić - naprawdę nie rozumiem dojenia marki aż do jej całkowitego zarżnięcia. O ile druga część słynnej "Psychozy" okazała się miłym zaskoczeniem, to trzecia była już rozczarowaniem.
Tym razem do motelu prowadzonego przez Normana Batesa przyjeżdża była zakonnica. Kobieta jest w prawdziwym kryzysie, ma za sobą nieudaną próbę samobójczą i jej stan psychiczny jest tragiczny. Norman jest nią zafascynowany - przypomina mu Marion, którą znał ponad 20 lat temu. Jednak jego stan nie jest dobry... Czy bliski związek z kobietą inną, niż jego matka jest mu w ogóle dany?
Szczerze mówiąc nie mam tu zbyt wiele do powiedzenia... To typowy film robiony dla kasy, ciągnięcie ile się da ze znanego tytułu. Zadziwiające jest, że sam Anthony Perkins wyreżyserował tę część - swoją drogą, choć on sam ciągle jest niezwykły w roli Batesa, to muszę przyznać, że oglądając go trzeci raz w tej samej kreacji zaczynam mieć odrobinę dosyć. Zdecydowanie też podstawowym problemem scenariusza w tej produkcji był brak zaskoczenia - całkowita przewidywalność, po raz pierwszy w tym cyklu, a to zdecydowanie nie wyszło na dobre. Męczą też te same scenografie, wciąż identyczne rekwizyty, nawet rozwiązania większości scen są podobne. Myślę, że ten film radziłby sobie dużo lepiej, gdyby nie był sequelem - niestety, ale człowiek siadając do niego ma określone wymagania, które wcale nie są niskie, a tych niestety ten tytuł nie spełnia.
Ps. Zostały mi już tylko dwie "części", trzymajcie kciuki Q___Q!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz