wtorek, 16 stycznia 2018

"Nieprawdopodobna historia" czyli dzień z Rickmanem 2.0

Tak jak w zeszłym roku rocznicę śmierci Alana Rickmana uczciłam jednym z jego filmów. W tym roku padło na "Nieprawdopodobną historię" z 1995 - zapraszam!
Wiem, że recenzja pojawia się dnia następnego, ale wczoraj skończyłam późno wieczorem i naprawdę nie byłam już w stanie sklecić nic składnego.
Nastoletnia Stella (Georgina Cates) marzy, by zostać aktorką. Choć na przesłuchaniu nie wypada dobrze, reżyser (Hugh Grant) przyjmuje ją na stanowisko swojej asystentki. Od tej pory Stella (zakochana do szaleństwa w panu Potterze) obserwuje okrutne i bezwzględne relacje między aktorami, reżyserem i obsługą. Kiedy do roli kapitana Haka zostaje przyjęty P.L. O'Hara (Alan Rickman), cała sytuacja staje się jeszcze trudniejsza.
Ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie ze względu na kilka aspektów. Po pierwsze - genialny scenariusz, kręcący się trochę wokół omyłek i niedopowiedzeń, które połączone w jedną całość tworzą doskonały obraz świata teatralnego. Sceny, które dostajemy, są starannie wyselekcjonowane, pokazane głównie z perspektywy naszej bohaterki. Ona nie rozumie zbyt wiele, jest młoda i naiwna, wiele sytuacji interpretuje zupełnie odmiennie - widz, jako osoba o szerszym spojrzeniu wie, że dziewczyna jest w błędzie, dostrzega sprawy, które jej umykają. To świetna zabawa, ponieważ mimo, że nie jest to kryminał, mamy okazję odkrywać tajemnice poszczególnych postaci, ich relacji i przeszłości. Dialogi momentami wbijają w krzesło, zachowania są niezwykle ludzkie i wszystko to sprawia, że historia jest niezwykle ciekawa.
Druga kwestia to bohaterowie i odgrywający ich aktorzy. Choć członków trupy teatralnej jest wielu, to reżyser głównie skupia się na kilku z nich - ekscentrycznym Potterze, młodej Stell i przystojnym O'Harze. Każde z nich jest zupełnie inne, wyraziste i jedyne w swoim rodzaju. Aktorzy dobrani są do ról po prostu perfekcyjnie. Czy zdziwi kogokolwiek, że zachwycałam się głównie Rickmanem? Powalił mnie na kolana, każda scena z nim miażdżyła mnie i sprawiała, że miałam ochotę przewinąć ją do tyłu, byle oglądać więcej. Hugh Grant spisuje się dobrze, chyba najgorzej wypadła Georgina Cates, choć po prostu jej postać jest mocno... Specyficzna, to świetne słowo, by ją określić. Nie chcę opowiadać zbyt wiele, ale uwierzcie - oglądanie tej trójki i podziwianie tego, co ich wszystkich ze sobą łączy jest nie tylko doskonałą rozrywką, ale może przede wszystkim ciekawym przeżyciem.
Po trzecie w końcu - ten film dostarcza tak wielu emocji! Choć nie obfituje w zapierające dech w piersiach widoki i dzieje się przez większość czasu w ciasnych pomieszczeniach (nie liczę sali teatralnej), to sam scenariusz sprawia, że można się nie tylko wzruszyć, ale też roześmiać i przerazić. Historia jest klimatyczna i utrzymana w pozornie lekkim tonie, a mimo to opowiada o ważnych i trudnych tematach. To taki porządny dramat, który pozornie dramatem nie jest.
Wady? Ma je, jak każda produkcja. Do pojawienia się Rickmana nieco się wlecze (wtedy akcja przyspiesza), poza tym Stella jest momentami irytująca i niedojrzała - rozumiem, że taka miała być, ale... Czy to dziecko naprawdę musi tak niewiele kojarzyć?!
"Nieprawdopodobna historia" to doskonałe podsumowanie teatralnego świata, ludzkich historii i powiedzenia "Co się dzieje w rodzinie, zostaje w rodzinie". Polecam gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz