niedziela, 10 grudnia 2017

"Czarownica" czyli baśń na opak

Jestem ogromnie przywiązana do oryginalnej disneyowskiej "Śpiącej królewny", dlatego gdy zobaczyłam zapowiedzi "Czarownicy", byłam zachwycona. Oczami wyobraźni widziałam już wyjaśnienia, które pokazują, jak Diabolina stała się podła i zła, zacierałam ręce i czekałam ze zniecierpliwieniem. Jakież było moje zdziwienie, gdy obejrzałam film i... Poczułam zawód i wściekłość.
W dawnych czasach królestwo ludzi graniczyło z krajem wróżek. Dwie rasy były tak różne, jak to tylko możliwe, jednak wydawać się mogło, że przyjaźń, która połączyła Diabolinę (Angelina Jolie) i Stefana (Sharlto Copley) jest szczera i silna. Niestety... Zdradzona Diabolina zmieniła się w okrutną i zimną czarownicę, która pragnie jedynie zemsty. Sposobność do tej nadarza się, gdy Stefanowi rodzi się córka - królewna Aurora...
Większość z nas słysząc "Disney", od razu myśli "magia, księżniczka, happy end". I patrząc na "Czarownicę" od tej strony, to wszystko tam jest. Genialne efekty, za pomocą których stworzono Knieję - absolutnie piękną krainę, która zapiera dech w piersiach kolorami i unoszącą się w powietrzu magią - sprawiają, że całość ma niezwykłą wartość estetyczną. Kostiumy i charakteryzacja... Cóż, tu wystarczy spojrzeć po prostu na Angelinę Jolie - wygląda niesamowicie, potężnie, piękne i groźnie zarazem. Problem zaczyna się, kiedy film zaczyna rozwijać swoją opowieść, a widz coraz wyżej podnosi brwi, nie wierząc w to, co widzi.
Bo niestety scenariusz jest tu największym problemem, którego nie udało się zatuszować niczym. Gdyby fabuła kończyła się w okolicach trzydziestej minuty, kiedy to Diabolina rzuca swoją słynną klątwę, to myślę, że mogłabym zostać fanką tej produkcji, a tak... No cóż. Wojna między ludźmi a wróżkami to temat ciekawy, zdrada Stefana wypada wiarygodnie i tak okrutnie, że doskonale możemy zrozumieć gniew i rozpacz Czarownicy. Nie takiego przedstawienia tej postaci się spodziewałam, ale to mi się podobało, zwłaszcza, że Jolie wypada w tej roli WYBITNIE, jest do niej zwyczajnie stworzona.
Ale im dalej, tym więcej mamy dziur i błędów, a także scenariuszowych bezsensów. Diabolina, która przecież pragnęła zabić Aurorę, nagle, zupełnie w niewyjaśniony sposób, zaczyna za nią chodzić, karmić ją i troszczyć się, niczym matka. Stefan, a więc król i ojciec, popada w niczym nieuzasadnioną obsesję, podczas której kompletnie obojętny staje mu się los córki, żony, królestwa. Czymś, czego znieść nie mogę, są wróżki. W bajce to miłe, kochane stworzenia, którym leży na sercu los Aurory, bo szczerze ją kochają (. . . Za moment dojdę do tej miłości, przysięgam). W filmie? To po prostu idiotki, na których tle błyszczy Diabolina. Nie mają żadnej wartości, ani nie są zabawne, ani nie wpływają na fabułę. Są, bo być musiały, ale wywołują jedynie niesmak. Sama Aurora jest miałka i nijaka, ale właściwie nie wymagałam po niej dużo - to w końcu Śpiąca Królewna, jedna z tych postaci, która nie kształtuje własnych losów. Całkiem ciekawie wypada za to wątek Kruka Diaboliny i muszę przyznać, że ta postać przypadła mi do gustu - Sam Riley i Jolie tworzą na ekranie świetną parę.
Obiecałam napisać kilka słów o miłości w tym filmie... To wątek, który chyba denerwuje mnie najbardziej. Jak wszyscy wiemy, Aurorę miał obudzić pocałunek prawdziwej miłości i tak jest nawet w filmie. Problem można ująć w jednym cytacie "Tutaj nie kocha jej nikt". Ta. Ani ojciec, ani wróżki, które wychowywały ją CAŁE ŻYCIE, nikt nie darzy jej głębszym uczuciem! To jest po prostu straszne, drażni i denerwuje. Zgadzam się też z tymi, którzy twierdzą, że "Czarownica" ma na siłę wepchnięte wątki feministyczne - w całym filmie nie ma ani jednego mężczyzny, który byłby porządny lub chociażby wartościowy (Devine to kruk, to się nie liczy!). Stary król to opętany władzą gbur, Stefan to zdrajca, a Filip to przygłup - cudownie, po prostu cudownie. To jest dokładnie taki wzór, jaki chciałabym przekazać kiedyś mojej córce.
Czy jednak filmu nie da się obejrzeć? Oczywiście, że się da. Jest piękny wizualnie, ma przyjemną muzykę, aktorzy są nieźli, Jolie jest genialna. Gdyby tylko ktoś na siłę nie starał się zmienić wszystkiego, to naprawdę by mi się podobało! Ale moje przywiązanie do bajkowej wersji jest tak ogromne, że każda minuta po pierwszych trzydziestu, rani moje serce. Jeśli nie jesteście tak wielkimi fanami, to prawdopodobnie "Czarownica" będzie dla was świetną rozrywką, jeśli zaś jesteście... Cóż, spróbujcie. Wydaje mi się, że warto się z tym filmem zapoznać, choćby dla Angeliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz