środa, 20 czerwca 2018

"Rzeź" czyli satyra na rodzinę

Przekładanie sztuk teatralnych na ekran nie jest proste i naprawdę trzeba umieć to robić. Chyba jednak jestem fanką takie "gatunku" - zakochana w "Fences" postanowiłam dać szansę również "Rzezi".
Dwie pary (Jodie Foster-John Reilly i Kate Winslet-Christoph Waltz) spotykają się w mieszkaniu tej pierwszej, by porozmawiać o bójce swoich synów. Niby nic - wydarzenie w końcu nie jest szczególne ani groźne - ale ta wizyta przerodzi się w dysputę o życiu, dzieciach, a także małżeństwie i pracy.
Mimo, że "Rzeź" nie jest ani specjalnie efektowna, ani odkrywcza, ja nie mogłam się od niej oderwać. Przede wszystkim widać tu genialny scenariusz, świetne dialogi i bardzo życiową sytuację - brak tu sztuczności, aktorzy świetnie wczuli się w role i genialnie oddają trywialność sprawy, a równocześnie później pokazują, jak całe podejście się zmienia. Moim zdaniem króluje tu Jodie Foster - jej bohaterka jest tak potwornie irytująca, że miałam ochotę ją pobić, ale z drugiej strony... Musiałam oglądać dalej, bo przyciągała mnie do ekranu jak magnes. Winslet, Waltz i Reilly wcale jej nie ustępują, bowiem każde z nich tworzy kreację prawdziwą i namacalną, a równocześnie po prostu genialną.
Doskonale wplecione są elementy komediowe, które nie rażą, nie są nachalne, a jednak bawią do łez. Jeśli spodziewacie się tanich dowcipów, to tu ich nie znajdziecie - to bardzo subtelny humor, wynikający z kuriozalnej sceny, jaka rozgrywa się w mieszkaniu jednej z rodzin. Tak, ubogo tu z lokacjami, bowiem wszystko dzieje się zasadniczo w jednym pokoju (plus kawałek korytarza i łazienka), ale mnie to absolutnie nie przeszkadzało - oglądanie tego teatralnego przedstawienia rekompensowało mi całkowicie swoistą monotonię. Siłą tego filmu jest obsada i genialny scenariusz, jeśli szukacie pościgów i wybuchów to nie jest to dobra dla was pozycja. Jeśli jednak chcecie się pośmiać... Cóż, polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz