niedziela, 17 czerwca 2018

"Pozycja obowiązkowa" czyli pozycja na dzień matki

Dzień matki był już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mam chwilę, by opowiedzieć wam, jak go spędziłam. Generalnie, co roku staram się spędzić z moją drogą Mamą choć trochę czasu - na co dzień obie jesteśmy zajęte, więc to taki nasz czas. Jak w ostatnich latach wybrałyśmy się na kawę i do kina. Muszę przyznać, że moja Mama ma naprawdę farta - zawsze uda jej się wybrać filmy, które nam obu przypadną do gustu!
Cztery przyjaciółki jeszcze w college'u założyły klub książki - co miesięczne spotkania, na których omawiają kolejne pozycje są jedynie pretekstem do rozmów o życiu i plotkowania. Każda z nich jest w zupełnie innym punkcie swojego życia, każda przeżywa zupełnie inne problemy. Diane (Diane Keaton) jest wdową, którą córki próbują przekonać do przeprowadzki do Arizony. Spotkany przypadkowy Mitchell (Andy Garcia) może zupełnie przewrócić jej w głowie! Vivian (Jane Fonda) to kobieta sukcesu - ma własny hotel, podwładnych, młodych mężczyzn na pęczki. Cóż, wszystko to zupełnie straci na znaczeniu, kiedy w jej życiu znów pojawi się Arthur (Don Johnson)... Sharon (Candice Bergen) naprawdę może onieśmielać - poważna pani sędzia po rozwodzie stała się jednak dość samotna i chyba potrzebuje pomocy portalu randkowego. Carol (Mary Steenburgen) jest szczęśliwą mężatką, ale doskwiera jej problem - od wielu miesięcy zupełnie nie uprawia seksu!
Czy wszystkie te problemy może rozwiązać lektura "Pięćdziesięciu twarzy Greya"?
Nie będę was oszukiwać, że "Pozycja obowiązkowa" jest szczególnie odkrywcza, czy oryginalna. Absolutnie nie jest i jej koniec możecie pewnie przewidzieć już po przeczytaniu samego opisu. Czy to jednak odbiera temu filmowi cokolwiek? Absolutnie nie. Aktorki tworzą ciekawą mieszankę różnych postaci o odrębnych charakterach i ogląda się je naprawdę przyjemnie - nie ma tu liderki, każda ma swój czas antenowy, a ich historie potraktowane są dokładnie z taką samą dbałością. Dużo tu humoru i to takiego, który nie żenuje, a faktycznie bawi, sporo też takich sytuacji, które można odnieść do realnego życia. Choć to lekka komedia, nie brak tu poważniejszych tematów - relacji z dziećmi, wypalającej się namiętności, emocjonalnej dojrzałości, strachu przed zaangażowaniem się. I powiem wam, że naprawdę dobrze się bawiłam, spędzając te kilkadziesiąt minut w kinie. Miałam zapewnioną porządną rozrywkę, która mnie odstresowała, dała trochę do myślenia, ale przede wszystkim pozwoliła na przeżycie miłego popołudnia. Dla mnie - obowiązkowa pozycja pośród lekkich komedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz