poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dziewczyna warta grzechu" czyli komedia w stylu Allena

Chciałam na moment odpocząć od kina dla nastolatków, ale nie miałam ochoty na ciężkie klimaty. Postawiłam więc na komedię, lekką, przyjemną, z całkiem ciekawą obsadą. I co mi z tego przyszło?
Reżyser Arnold (Owen Wilson) przyjeżdża do Nowego Jorku i zamawia sobie dziewczynę do towarzystwa. Po przyjemnym wieczorze mężczyzna proponuje pięknej Isabelli (Imogen Poots), że da jej trzydzieści tysięcy dolarów, jeśli tylko zrezygnuje z tej pracy i zajmie się spełnianiem swoich marzeń. I cała historia zakończyłaby się pewnie szczęśliwie, gdyby Isabella nie zjawiła się kilka dni później na przesłuchaniu do sztuki, którą reżyserować ma Albert, a w której grać ma jego żona (Kathryn Hahn). Zazdrosny o nią dawny kochanek (Rhys Ifans) wyczuje sytuację i spróbuje odzyskać jej względy, zaś w całą sytuację wmiesza się nie do końca normalna pani psycholog (Jennifer Aniston)...
Przyznam szczerze, że nie rozumiem, co ludzie widzą w filmach Woody'ego Allena. Zazwyczaj są dla mnie mało zabawne, postaci irytują niemożebnie i ogólnie dostaję po nich depresji (a podobno to komedie, więc chyba coś nie działa). Powinnam więc chyba dokładniej przyjrzeć się plakatowi "Dziewczyny", bo może wtedy nie uznałabym "och tak, na pewno na tym będę się świetnie bawić".
Fakt faktem, że nie było tak źle, jak mogłabym się tego spodziewać. Humor jest mocno sytuacyjny i polega głównie na zamyśle "komedii omyłek", w której każdy zna każdego, ale w sumie to o tym nie wie. Wszystkie postaci, mniej lub bardziej, są ze sobą połączone i stąd właściwie wynika większość zabawnych sytuacji. I o ile na początku to faktycznie ma sens i działa całkiem nieźle, tak potem... Robi się męcząco. Zbiegi okoliczności są wręcz niesamowite (bo przecież Nowy Jork to takie maleńkie miasto, nieprawdaż?! To całkowicie normalne, że wszyscy chodzą akurat do tej jednej, konkretnej knajpki!), a postaci z minuty na minuty robią się coraz bardziej irytujące. Właściwie nie ma takiej, której człowiek mógłby kibicować, bo każda z nich zachowuje się jak świnia lub oszołom, albo ewentualnie też dwa w jednym. Aktorsko wypada to też poniżej oczekiwań - jedynie Aniston trzyma poziom i gra konsekwentnie od początku do końca. Cała reszta może ten występ zaliczyć do typowych średniaków.
Czy polecam? Nie, w sumie to nie. Nie jest to film wybitny, właściwie nic nie wnosi i nie zapada w pamięć. Jeśli nawet lubicie klimaty filmów Allena, to chyba lepiej sięgnąć po oryginał, niż po tanią podróbkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz